sobota, 29 listopada 2014

Od Ziggs'a

Pewnie  wszystkich zastanawia po co w ogóle chodziłem za tą paniusią? No więc...Musze mieć jakiś konkretny powód? Po prostu się nudziłem, do jasnej! To co miałem niby robić? Nic lepszego niż uczepienie się jednej osoby nie przychodziło mi do głowy. Wcale nie mówię, że nie mam zamiaru spuścić na jej dom bomby aczkolwiek...Na pewno nie zrobię tego od razu. Czemu w ogóle chce to zrobić? Powiedzmy, że nie lubi gdy ktoś sobie ot tak zatrzymuje wybuch wynalezionych przeze mnie bomb. Choć trochę szacunku! Zaraz...O czym ja mówię? Po prostu lubię gdy coś wybucha! Obserwowałem ją z drzewa. Byłoby świetnie gdyby nie głupie ptaszysko! Rozumiem, że wyglądam w obecnej formie jak wiewiórka, ale nią nie jestem! Na yordle raczej się nie poluję. Cóż miałem począć? Uciec? Ta...To byłoby najrozsądniejsze. Ale po co komu rozsądek!? Zacząłem ciskać w niego bombami. Podczas tego jedna siejące większe zniszczenie trafiła w dach domu właścicielki posesji. Prawie cały zniszczony...Piękny widok! Po chwili przerwałem uśmiechanie się i spojrzałem na kobietę która trzymała napięty łuk. Czy ona ma zamiar...
-Polowanie czas zacząć-usłyszałem jej głos. Ona naprawdę chce na mnie polować!? Po raz kolejny powtarzam jestem yordlem! Na yordle się nie poluje. W ciągu przemyśleń nie zauważyłem kiedy zacząłem uciekać. To ja mam coś z głową!? To ona lata za mną z łukiem! Jedna ze strzał przeleciała prosto przed moją twarzą. Uciekałem oczywiście pod drzewach. Nagle, tym razem naprawdę przypadkowo, upuściłem bombę. Właśnie! Co ja robię!? Można to przemienić w swojego typu zabawę! Uśmiechnąłem się. Co prawda dalej uciekałem jednak zrzucałem za sobą bomby. Kobieta o dziwo dała radę ich unikać i dalej strzelać z łuku. Nie powiem cela miała dobrego. Pewnie gdybym był teraz człowiekiem już dawno przekuło by mnie mnóstwo strzał.
-Coś ci nie idzie to polowanie, zaraz ci ucieknę!-zawołałem wesoło jednak nagle...Uświadomiłem sobie, że przede mną nie ma żadnych gałęzi. Było jednak za późno i spadłem z drzewa. Byliśmy teraz o wiele bliżej mojego domu. Dziewczyna spojrzała na mnie groźnie celując we mnie strzałą. Oj nie dobrze!
-Polowanie udane-powiedziała z satysfakcją w głosie. Może byłoby udane gdyby nie byłoby tu już ognistych gryzaków Jinx. Ta chwila jej rozkojarzenia pozwoliła mi odskoczyć na bok. Spojrzałem na Jinx, a ona na mnie. Od razu wyciągnęła jedną z broni. Ja zmieniając się w człowieka chwyciłem za bomby. Gdy Jinx wystrzeliła w stronę łuczniczki rakiety ja zrobiłem to samo z moimi wynalazkami. Zaraz...Zapomnieliśmy tylko o jednym. Przecież chronią nas bariery...Ale zawsze na pocieszenie będzie jakiś wybuch!
-Face the wind-usłyszeliśmy głos mężczyzny. Znałem ten głos to był...Yasuo! Przed kobietą która na mnie polowała pojawiła się ściana wiatru która zatrzymała nasze pociski. Co to ma być!? Znowu cała zabawa zepsuta!-Musicie zawsze robić zamieszanie? Jesteście za głośno!-stwierdził lekko zirytowany. To my powinniśmy być źli! Przez ten swój wiatr zniszczył...Zniszczenie...To w ogóle możliwe!? Wyciągnąłem w zdenerwowaniu więcej bomb. On widząc to chwycił swoją katanę. Pewnie skoczylibyśmy ku sobie gdyby nie...Przeszyła nas fala dźwięku? Nie wiem jak to opisać, jednak było to dziwne uczucie. Nagle zupełnie nie znanych mi, ani za pewne innym powodów wszyscy zaczęliśmy tańczyć. Ja w parze z Jinx, a Yasuo z łuczniczką. To było co najmniej niezręczne i dziwne. Kątem oka mogłem zobaczyć niebieskowłosą kobieta którą widzieliśmy już  wcześniej...

Sona?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz