- Więc wojny się skończyły... Ech... Teraz przynajmniej jest więcej nowych miejsc do siania zniszczenia! Tylko gdzie by tu pójść... O! Tam jest park! Znowu ujrzę walące się drzewa... - myślałam głośno. Jednak gdy podbiegłam bliżej u moich stóp upadła bomba - O kolejna broń! - powiedziałam z radością po czym rzuciłam w jakieś drzewo, które po małym wybuchu się przewaliło.
- Ej, paniusiu tą broń używa się na inne rzeczy - nagle odezwał się ktoś za mną. Okazało się, że to była śliczna mała wiewiórka obwieszona materiałami wybuchowymi. Była taka piękna i puszysta! Od razu schyliłam się żeby wziąć ją na ręce i przytulić, jednak ona odskoczyła. - Uważaj, jestem niebezpieczny - warknął.
- Pff... Nie zauważyłeś tego? - wskazałam na bronie - Ja też jestem niebezpieczna. Może się zaprzyjaźnimy? - zaproponowałam. W końcu nie na co dzień spotyka się gadającą wiewiórkę z bombami! - Jestem Jinx, a ty, jak się nazywasz?
- Ziggs, i dla twojej wiadomości jestem yordlem, a nie wiewiórką, i nie, nie umiem czytać w myślach - odpowiedział. - Więc też lubisz chaos i wybuchy?
- Bardziej to ja nazwałabym się zniszczeniem - odpowiedziałam z uśmiechem
- Więc ja jestem chaosem!
- Czyli teraz tworzymy duet "Zniszczenie i Chaos"?
- Co? Duet? Przecież dopiero się poznaliśmy.
- Tak się właśnie poznaje przyjaciół!
Dyskutowaliśmy tak jeszcze chwilę, jednocześnie idąc przez park, gdy nagle zauważyliśmy jakąś postać grającą na flecie. O dziwo to był chyba jakiś samuraj. Dorosły mężczyzna grający na wyciętym patyku. Od razu zaczęłam się śmiać, ale podeszłam do niego.
- I jak tam, fajnie się gra na drewienku? - spytałam się przez śmiech. Popatrzył na mnie zirytowanym wzrokiem, ale nie przestawał grać. Gdy w końcu przestał, spojrzał się za mnie.
- Ja jestem Jinx, a tamta wiewiór... znaczy yordl to Zigg... - nie dokończyłam bo zamiast małego futrzaka podchodził do nas bardzo, bardzo przystojny chłopak, mniej więcej w moim wieku.
- Jinx? Co się dzieje? - pomachał mi ręką przed twarzą. Ja w końcu zamknęłam usta i popatrzyłam się na człowieka z kataną i fujarką. Nagle wyciągnął jakąś emm... bambusową kolbę? Chyba tak. I zaczął z niej pić.
- Co tam masz? Mogę spróbować? - oczywiście nie czekałam na odpowiedź tylko wyrwałam mu ją z ręki i wypiłam wszystko od razu. Obraz przed oczami nagle zaczął mi się rozmazywać i zaczęło mi się kręcić w głowie.
- Zostaw moje *sak... znaczy mleko! - krzyknął przerażonym głosem szermierz. Ja w tym czasie zdążyłam upaść z ziemię i zacząć się śmiać.
- Jinx? Jinx?! Dobrze się czujesz?! - zapytał spanikowany Ziggs.
- Wsssszzzzysto w jak najlepssszzzym porrrzzządecczzku prrrrzzzzysssstojniacczzku! - powiedziałam i znowu zaczęłam się śmiać.
Ziggs co zrobisz? A może Samuraj przestanie opłakiwać swoje "mleko"?
*Sake - japońskie bardzo mocne wino ryżowe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz