Nigdy nie można wstawać lewą nogą, racja? Jednak jest trochę trudne wstanie zadowolonym gdy budzą Cię głośne wybuchy! No tak jesteśmy tu bo wojna się skończyła, ale broni nikt nam nie zabrał. Ten cały pomysł zdaje mi się trochę bezsensowny. W końcu i tak wiadomo, że gdy spotkamy swoich starych wrogów nie będziemy od razu traktować się jak przyjaciół. Tego co stało się kiedyś nie możemy w żaden sposób wymazać. Pewnie moje przemyślenia trwały by długo gdyby nie przeszkadzały mi dźwięki kolejnych wybuchów. Zdenerwowany wstałem i wyjrzałem przez okno. Słońce dopiero wschodziło. Wyszedłem szybko z domu. Oczywiście co ujrzałem? Moich sąsiadów demolujących wszystko bombami, rakietami i wszystkimi innymi brońmi jakie mieli w posiadaniu. Miałem prawo się zdenerwować i na nich nawrzeszczeć. Złość do niczego nie prowadzi jednak czasem nie umiemy jej powstrzymać. Na chwile zaprzestali demolowania.
-Widzę, że się już ustatkowałeś i powiem ci, że masz bardzo ładny ogródek-powiedziała Jinx patrząc na mój dom. Tak ten ogródek był mi potrzebny do...Produkcji pewnego napoju. Teraz nie ważne jakiego-I jeszcze zwierzątko! Jak słodko!-zawołała uśmiechając się. A no tak to...Też w pewnym sensie mi potrzebne. Zresztą ten dom sam dopasował się do mnie i coś takiego stworzył. Po chwili ta dwójka zaczęła się śmiać. Nie wiedzieć czemu denerwowało mnie to. Może dlatego, że w przeciwieństwie do nich, normalni ludzie o tej porze chcą spać.
-I powiedziała to dziewczyna, której chłopak jest wiewiórką!-odkrzyknąłem. Od razu przerwała swoje śmianie się. Chyba nie przesadziłem? Nagle Jinx wyciągnęła swoją broń i strzeliła we mnie wielką rakietą. Pewnie zdążyłbym odepchnąć ją wiatrem jednak jakaś bariera zatrzymała ją bez mojej pomocy. No tak...Trochę się wystraszyłem. W końcu kto celuje tak nagle w kogoś rakietą!
-Chwila...Czy ty nazwałeś nas parą!? I nie jestem wiewiórką!-krzyknął zdenerwowany...Jeśli pamiętam dobrze Ziggs. Dobrze nie jest wiewiórką, jest yordlem wyglądającym jak wiewiórką. Tak właściwie to rzeczywiście różnica jest. w końcu nie widziałem jeszcze wiewiórki która potrafi mówić i ma przy sobie bronie...
-Tak. A nią nie jesteście?-spytałem zdziwiony. W końcu poprzedniego dnia zachowywali się zupełnie jakby nią byli. Choć nie wiem czego można się po nich spodziewać...W końcu od wczoraj zauważyłem, że są nieco dziwni.
-N-nie! Jesteśmy tylko duetem!-odparł Ziggs. Zanim zobaczyłem na jego twarzy większe zawstydzenie zmienił się w yordla. Ja westchnąłem.
-Dobrze tak czy siak: Nie obchodzi mnie czy jesteście parą czy nie. Bądźcie ciszej-powiedziałem w końcu. Przecież cel mojego wyjścia to uciszenie ich a nie robienie sobie nowych wrogów. Oni popatrzyli na siebie i zaczęli się śmiać. Mam rozumieć, że to znaczy nie? Wręcz świetnie.
-Pamiętaj zniszczenie i chaos nigdy nie śpią-powiedział Ziggs. W sumie nie mam pojęcie o co im chodziło z tym zniszczeniem i chaosem ale nie jest to informacja której potrzebuje-Bronie same się nie przetestują-dodał po chwili.
-A nie moglibyście testować tych broni w dzień?-spytałem. W końcu to chyba lepsza pora. Zwłaszcza dla ludzi którzy chcą spać.
-Skoro tak ładnie prosisz...Nie!-odparła dalej śmiejąc się Jinx. Czy oni kiedykolwiek kończą się śmiać? Czuje się jakbym słuchał śmiechu dwóch psychopatów. Pewnie nasza kłótnia trwała by długo gdyby nie pewna melodia. Nie wiem czemu ale od razu się uspokoiłem, zresztą Ziggs i Jinx także. Ujrzeliśmy dziewczynę o niebieskich włosach grającą na jakimś nieznanym mi instrumencie. Gdy zauważyła, że na nią patrzymy przestała grać i nieśmiało pomachała nam. Wyglądała jakby chciała o coś spytać, jednak nie potrafiła. Zamiast tego grała jakieś melodie.
-Ona chyba chce nam coś powiedzieć...-stwierdziłem zastanawiając się o co jej chodzi.
-Brawo panie mądry, tylko co?-zapytała wiewiórka, a raczej yordl. Ja wzruszyłem ramionami. Dziewczyna znów przestała grać i zaczęła się nad czymś zastanawiać. Potem usłyszeliśmy nową melodie w jej wykonaniu. Skądś ją kojarzyłem...Tyle że nie wiem skąd. Chciała nią pewnie coś przekazać. Zrozumienie jej nie będzie takie proste.
Jinx, Ziggs jakiś pomysł?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz